awers awers
194
BLOG

Dziennik Budowy nr 23

awers awers Rozmaitości Obserwuj notkę 1

No i siedzieliśmy w barakowozie. Właśnie dopijaliśmy z metalowych kubków naszą poranną Yin Zhen, gdy pod barakowóz podjechał samochód gońca z dyrekcji. Humory raczej mieliśmy marne, bo akurat skończyła nam się Pai Mu Tan, a przecież wiadomo, że jest lepsza od Yin Zhen. Otworzyły się drzwi samochodu, z wnętrza wystawiły się nowe gumofilce. W zasadzie to chyba nie brak dobrej herbaty był głównym sprawcą naszego marnego humoru. W gumofilce z gracją wcisnęły się dwie nogi. Na nasz nastrój miał również wpływ niewykonany do tej pory plan. Z równą jak poprzednio gracją, z wnętrza samochodu wystawiła się postać gońca. W zasadzie to żadna nasza wina z tym planem, ale przygnębienie jest. Postać narzuciła na garnitur kufajkę, trzasnęła drzwiami i ruszyła w kierunku barakowozu. Szalunki były już nawet przygotowane, ale betonu jak na lekarstwo, no tośmy te szalunki rozmontowali i oddali brygadzie majstra Józka, bo oni mieli już umówiony beton. Samochód gońca błysnął kierunkowskazami i dwukrotnie zapipczał. Oczywiście z umówionego betonu nic nie wyszło i szalunki wróciły do nas. Postać zatrzymała się, zastanowiła i podobnie jak wcześniej szalunki postanowiła wrócić, ale do samochodu. Zanim zdążyliśmy na nowo zmontować szalunki - przyjechała do nas dostawa betonu. Samochód gońca błysnął kierunkowskazami i dwukrotnie zapipczał. Trzy gruszki z betonem i taka fajna ciężarówka z długą rurą czekały były, aż wylejemy beton. Postać otworzyła drzwi, nachyliła się do wnętrza, wyciągnęła żółty kask i trzasnęła drzwiami. Jako że beton powoli już zastygał w gruszkach, a my nie mieliśmy jeszcze przygotowanych szalunków, postanowiono dostarczyć beton innym brygadom. Samochód gońca błysnął kierunkowskazami i dwukrotnie zapipczał. Oczywiście wybrano brygadę majstra Józka, bo czekali na dostawę już prawie tydzień. Postać skierowała się do barakowozu niosąc pod jedną pachą jakąś teczkę z napisem, a pod drugą - kask. Odrobinę otuchy w naszym przygnębieniu daje fakt, że nie zanosi się na dostawę dla majstra Józka, zanim jego brygada nie wykuje poprzedniej dostawy z gruszek, a zatem lada chwila to my możemy spodziewać się betonu. Postać stanęła przed drzwiami barakowozu, na głowę nałożyła żółty kask...
 
Drzwi otworzyły się z impetem. W drzwiach zaistniała postać gońca. Jakoś nie zaskoczył nas ten fakt. Być może dlatego, że widzieliśmy go wcześniej przez okno. A być może z innych powodów. Postać odezwała się;
 
- Korektę planów przywiozłem. Coś skreślono...
 
- Nulla dies sine linea... - bez zdziwienia w głosie powiedział Bronek.
 
Goniec położył na stole teczkę z napisem. Ręką odchylił żółty kask odkrywając czoło, następnie odchylił poły kufajki, odchylił się do tyłu, a w końcu włożył ręce do kieszeni spodni. Garnitur gońca został zaprezentowany w całej okazałości. Nie zrobił na nas żadnego wrażenia, bowiem identyczne dwa garnitury wiszą u nas w szafkach ubraniowych. Wszystkie z metką marki Brioni. Musi - jakaś promocja była w Tesco albo Realu.
 
- No to ja sobie już pójdę - powiedziała postać i sobie poszła z baraku.
 
Minął kwadrans i dwadzieścia minut, i zanim obejrzeliśmy się, w baraku zjawił się Inżynier. Ten to jest elegant: ekskluzywny garnitur marki Vistula, a do tego markowa kufajka prosto z Chin i oryginalne wietnamskie gumofilce. Wiadomo - inteligent.
 
- Herbaty może...? białej...?- uprzejmie zapytał Mietek-Zbrojarz.
 
- Dziękuję, nie pijam bawarki- równie uprzejmie podziękował Inżynier. - Korekta planów jest już?
 
W milczeniu wskazaliśmy na stół, na którym leżała teczka z napisem. Inżynier zaczął uważnie czytać, przeglądać plany, załączniki, odnośniki, erraty i dodatki.
 
- E tam, tylko kosmetyczna zmiana. Drobiazg. Prosta rzecz. Wystarczy tylko wymienić beton. Jest C30/37, a winien być C55/67. Damy radę. -Inżynier fachowo pokiwał głową.
 
- Będzie tylko mały problem, Inżynierze.- Nieśmiało wtrącił Mietek-Zbrojarz. - Myśmy tego betonu, co to mamy wymienić,  jeszcze nie wylali.
 
I zafrasował się Inżynier. Na zydelku przysiadł, głową pokręcił, na plany popatrzył.
 
- A może by tak zamiast tego betonu, cośmy go mieli wylać w ubiegłym tygodniu, wylali beton, co mamy go wylać w tym tygodniu...? -nieśmiało zapytał Henio (najmłodszy w naszej brygadzie).
 
- To niedopuszczalne!- zaczerwienił się Inżynier. -Plany należy wykonywać! Jeśli stoi w planie: wylać beton, to należy wylać. Jeśli później stoi w planie: skuć wylany beton, to należy skuć. Jeśli jeszcze później stoi w planie: wylać nowy beton, to należy wylać. Jasne...?
 
Inżynier wstał z zydelka, na głowę nałożył żółty kask, zapiął kufajkę i rzucił na odchodne:
 
- No to do roboty, brygado...
 
Jak tylko Inżynier wyszedł z barakowozu zrobiła się cisza. Tylko po chwili Stefan chrząknął. Popatrzyliśmy na niego, bowiem gdy Stefan chrząka to znaczy, że zaraz powie coś, co wyjaśni każdą sytuację. Najpierw jednak poprawił beret, otrzepał kaftan i zgasił w słoiku-popielniczce tlący się już filtr Dunhilla.
 
- Inżynier ma rację.- Mądrze rozpoczął przemowę Stefan. - Jeśli nie będziemy trzymać się planów, to nasza budowa będzie jak cały nasz kraj.
 
- Eeee...- mądrze dopełnił Henio. - Znaczy się - taka zniewolona przez obce mocarstwa, opanowana przez Żydów, masonerię, złodziei, pociotków, moherowe berety, homoseksualistów i...?
 
- Jeszcze gorzej.- Równie mądrze kontynuował Stefan. -Popatrzcie, co się dzieje, gdy rządzący nie wykonują planu. Weźmy na ten przykład taki zaplanowany deficyt. Miał być bardzo duży, a wyszedł olbrzymi. I kto za to zapłaci...?
 
- Żydzi...? masoneria...? złodzieje...? pociotki...? moherowe berety...? homoseksualiści...? i...?
 
- Dokładnie tak, Heniu. My wszyscy za to zapłacimy...!
 
- No a gdyby ten deficyt wyszedł mniejszy od zaplanowanego...?- naiwnie zapytał Henio.
 
Gromki śmiech wypełnił przestrzeń barakowozu. Rechot Mietka-Zbrojarza mieszał się z chichotem Wacława. Dziarsko wtórował im Bronek, Stefan aż popłakał się ze śmiechu, i nawet młody praktykant Bartłomiej parskał na lewo i na prawo.
 
- No i z kogo się tak śmiejecie...?- zapytał zirytowany Henio.
 
- Z samych siebie się śmiejecie...- odpowiedziało echo. - Z samych siebie, Polacy...
awers
O mnie awers

Budowlaniec (nie mylić z budowniczym).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości